13/2/2014 2 Komentarze Zamek w Wiślicy, napisał D. Kalina, Późnośredniowieczne zamki (królewskie) na terenie d. województwa sandomierskiego... Władysław Łokietek często zatrzymał się w Wiślicy, co sugerować może istnienie jakiejś siedziby monarszej, po której zachowała się tylko jedna wzmianka źródłowa. Otóż w roku 1317 Łokietek wydał dokument nadający Michałowi, synowi Borka, prawo wybudowania młyna circa castrum Visliciense. Późniejsza lokalizacja tegoż młyna wskazuje jednak, że należałoby brać pod uwagę istnienie zamku na terenie zastrzeżonym w XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. Pierwsza bezpośrednia wzmianka dotycząca rezydencji królewskiej w Wiślicy pochodzi z 1388 r., z której dowiadujemy się o istniejącej drewnianej sali tutejszego dworu. Jej istnienie potwierdzają rachunki dworu króla Władysława i Jadwigi oraz itineraria tejże pary królewskiej. W 1403 r. funkcjonowała łaźnia zamkowa, a w latach 1404 i 1406 wylepiano gliną ściany izby królewskiej, a cieśle przy pomocy murarzy i kowali budowali domum primum, na którą to budowę zwożono dębinę z Nowego Miasta Korczyna. W roku 1417 wyrażnie określono rezydencję terminem dwór. Od roku 1406 do roku 1477 mamy poświadczenie odbywania sądów in curia w Wiślicy. Częste pobyty króla Kazimierza Jagiellończyka w tym mieście wskazują na istnienie dworu czy zamku. W roku 1533 rejestr poborowy wykazał Żyda Jakuba, mieszkającego przy dworze królewskim w Wiślicy. Kolejne informacje przynosi lustracja z 1564 r. Zamek był wówczas zdezelowany i nakryty nowym dachem przez pana starostę, a według J. Wiśniewskiego istniał jeszcze w 1657 r., gdy spalili go wojska szwedzkie i nie został już odbudowany. Znajdował się zapewne na regii, czyli w płn. części tzw. wyspy miejskiej. Najprawdopodobniej był to budynek niewielki, zbudowany w zasadniczej części z drewna. Mieszkańcy podali lustratorom przybyłym do Wiślicy w 1765 informację, iż zamek znajdował się na wyspie grodziskowej: Bywał quondam Zamek królewski przy mieście Wiślicy wniż rzeki Nidy, ku Czarkowom i Korczynie wsi starej, między wałami, wodą naokoło otoczony. Jakeśmy się doczytali [...] w annotacjach przywilejów wszystkich i w przywileju Jana III Zaczyńskim małzonkom roku 1676 na sejmie koronacyjnym w Krakowie aprobowany w sumie kwotą (?) tymże Zaczyńskim przez miasto winnej z klauzulą: [...] pomienionego Zamczyska, aleśmy się w to niewdawali, ile to miejsce jest przecież Staroście należące. Jest i dotąd to miejsce wałami w kwadrat otoczone na wzgórku dosyć wysokim niedaleko Nidy i znać, że były koło niego kanały wodne, i znaki murów bramnych extant, a samo miejsce na środku między wałami na budynki równina niemała [...]. Znać, że i droga bywała z miasta do tego Zamku, i z przedmieścia od św. Wawrzyńca od pola230. Z tego też miejsca ostrzeliwali Zborowscy stronników Zamoyskiego rozlokowanych w mieście i na przedmieściu, w czasie interregnum w 1587 r.231 Resztki tych murów miejscowa ludność rozebrała po I wojnie światowej232, a po II wojnie światowej miejsce to nazywano „Zamczyskiem króla Łokietka”. Wyniki badań archeologicznych na grodzisku potwierdzałaby tę tradycję, w ich wyniku stwierdzono, że mur obronny został wzniesiony na przełomie XIII/XIV w. co można by łączyć z osobami Łokietka lub Muskaty233. ANEKS LUSTRACJA WOJEWÓDZTWA SANDOMIERSKIEGO 1765 (Źródło: AGAD, ASK, LVI, s. 9, por. Biblioteka PAN w Warszawie, rkps 1617; por. odpis z oryginału znajdującego się w AGAD, ASK, oddz. XVIII, t. 35, k. 54-61) ...kościoły 3 (...) na wschód słońca ku Zamkowi, jeden św. Marcina, gdzie domy bywały, tam mieszczanie ogrody sobie porobili i kamieniami wyjętymi z murów poodgradzali. bramy (tj. Zamkowej) znaku nie masz...; młyna połowy pod zamkiem wiślickim Bywał quodam zamek królewski przy mieście Wiślicy niżej rzeki Nidy, ku Czarkowom i Korczynie wsi Starej, między wałami, wodą naokoło otoczony, Jakeśmy się doczytali w przywileju na połowę młyna nazwanego potem Kotlicki Michałowi Borconis filio per serrenissuum Wladislais Ducem Cracov. et Sand. in anno 1507, jako jest opisano sub nr 3 w annotacjach przywilejów wszystkich, i w przywileju Jana III Zaczyńskim małżonkom roku 1676 na sejmie koronacyjnym w Krakowie aprobowany nadania przez miasto Wiślicę tego miejsca „Stare Zamczysko” nazwanego w sumie 300 tymże Zaczyńskim przez miasto winnej z klauzulą: Iuris ipsorum est tym Zaczyńskim małżonkom danym, który nam sławetny Grzegorz Zaczyński sukcesor ich pokazał i żądał powrócenia sobie na fundowanie tego prawa, pomienionego zamczyska, aleśmy się w to nie wdawali, ile to miejsce jest przecie staroście należące. Jest i dotąd to miejsce wałami w kwadrat otoczone na wzgórku dosyć wysokim niedaleko Nidy i znać, że były koło niego kanały wodne, i znaki murów bramnych extant, a samo miejsce na środku między wałami, na budynki równina niemała. W niektórych miejscach są zagony dawno poorane przez kogo, nie wiadomo. Znać, że i droga bywała z miasta do tego zamku i z przedmieścia św. Wawrzyńca. Feria 6 post Dom. Invocavit proxima 1537: Feliks, Auctus i Stefan Ligęzowie, synowie niegdy Mikołaja Ligęzy, bracia niedzielni, z jednej strony oraz Achacy, Stanisław, Hermolaus i teodor Ligęzowie z drugiej strony, dzielą się dobrami: -dla synów Przecłąwa dobra Bosław i Jurków z Parnorycami, Wożniki i dwa opuszczone grody w Wiślicy (duobus arcis). (Źródło: Terra Pilsnensia t. 4, s. 333-334) Feria 5 post festum S. Agnetis Virginis proxima 1624: Urodzona Anna z Bobrku, córka niegdy Anctusa Ligęzy, wdowa po niegdy urodzonym Janie Górnickim zeznała, że dobra swoje dziedziczn: połowę Bolesławia z dworem i folwarkiem, Brzeźnicę, Bór, Grędy z folwarkiem, Świebodzin, Kozie, Kaczą, Jurków z dworem i folwarkiem, Jurków altera seu Woźniki z folwarkiem i opuszczone Parkoszyce w woj. sandomierskim oraz powiecie wiślickim położone, z dworem albo domem murowanym czyli kamienicą, domy i palce, a także inne grunty położóne w mieście Wiślicy. (Źródło: Castrensia Craciviensia, t. 220, s. 2347-2352) WIZYTACJA BISKUPA KRAKOWSKIEGO ZADZIKA Z 1637 R. (Źródło: Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie przy opisie kościoła św. Marcina, od karty 289v) (odczytał P. Kardyś) Praebenda Sancti Martini intra muros Vislicienses. Aderat in eodem fero salino et contiquitate dictus ecclesias extruncta lignea curia amplissima arcis specim prae se ferres, proprietatis illustrissimae familiae Ligenziorum in qua continuo residebat amenitate loci allecti at commodita villarum Jurkow et allarum ibi adiacentuim. Tłumaczenie: Ponadto na tymże rynku solnym (lub w jego okolicy), przylegającym do kościoła (św. Marcina) stoi dwór drewniany wielki-okazałe dworzyszcze, własność rodziny Ligęzów, którzy rezydują nadal w innym miejscu, we wsi Jurków (do nich należacej) i innych miejscach (do nich należących). (k. 290v:, nadal przy opisie kościoła św. Marcina) Desertata hac curia ab faidosibus Serrenissimi Sigismundi 3' regis dum ab grassationem postis per regnum universaliter toto hyberno, et verris tempore Visliciae cum tota sua curia mansisset, sed domum pecitus de anno 1625 tempore rebeliom quondem procerum seu rokosz contra S. Regium Mtam excitaesublata. Tłumaczenie: Tu znajduje się dwór Zygmunta III zniszczony w trakcie wojny domowej 1625 r., kiedy zniszczono Wiślicę z dworem nie zamieszakałym.
2 Komentarze
13/2/2014 0 Komentarze Rozstrzygnięto konkurs PROW na dofinansowanie zadań z zakresu Małych Projektów.Kolejne dwa wnioski uznane zostały przez komisję Świętokrzyskiego Biura Rozwoju Regionalnego za warte realizacji:
1) "Innowacyjna Wiślica - Turystyczna Aplikacja Mobilna": Aplikacja (iOS, Android - do pobrania na miejscu jak i z App Store i Google Play), zawierająca opisy wiślickich zabytków, informacje historyczne, kalendarz historyczny, aktualności, informacje turystyczne, trasy turystyczne, mapy - gps, rozszerzoną rzeczywistość - m.in. wirtualne rekonstrukcje Regii, grodziska, kościoła św. Marcina, kościoła św. Ducha, moduł questingowy jak również moduł sondażowy. Tym samym, prawdopodobnie jako pierwsze świętokrzyskie muzeum, dołączymy do wąskiego i elitarnego grona mobilnych instytucji kultury 2) "Legendy Wiślickie widziane oczami młodego pokolenia": Wernisaż autorski uczestników cyklu warsztatów edukacyjnych pod nazwą "Legendarna Wiślica", w ramach którego gęsimi piórami spisane zostały wiślickie legendy, sagi i podania. Młodzież, przy wykorzystaniu najróżniejszych technik, przygotowała również ilustracje do tekstu. Efektem cyklu jest wydanie zbiorczej publikacji pod tym samym tytułem oraz wspomniany powyżej wernisaż autorski. Wnioskodawcą jest Stowarzyszenie "Królewska Wiślica". Parę dni temu ukazała się lista projektów dofinansowanych ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z zakresu programu Dziedzictwo Kulturowe, priorytet Ochrona Zabytków, którego celem jest "jest zachowanie materialnego dziedzictwa kulturowego, realizowane poprzez konserwację i rewaloryzację zabytków nieruchomych i ruchomych oraz ich udostępnianie na cele publiczne". Wśród wniosków rozpatrzonych pozytywnie aż dwa są z Wiślicy! Pierwszy pod nazwą "Wiślica, Dom Długosza (1460 r.): prace konserwatorskie przy elewacjach budynku - kontynuacja prac" uzyskał dofinansowanie w kwocie 200 000 zł (wnioskodawcą była Parafia Wiślica), drugi: Wiślica, rezerwat archeologiczny (XII-XIII w.) w podziemiach Bazyliki Mniejszej: konserwacja lapidarium (XVII w.) wraz z romańskimi płaskorzeźbami (XII w.) - etap IV uzyskał dofinansowanie w kwocie 150 000 zł (wnioskodawcą było Muzeum Regionalne w Wiślicy). Serdecznie dziękujemy! Mieczysław Stec.
"Byzantine Wall Paintings in Wiślica: Their History and Restoration" SUMMARY In the 14th and 15th Centuries, Hungary, Bohemia and Poland came into political prominence. The crucial event in this process was the union of the Kingdom of Poland with the Grand Duchy of Lithuania (1386). The first step was the elimination of their common enemy – the Monastic State of the Teutonic Knights (The Battle of Grunwald 1410, 1466). For the next six hundred years both nations shared their history and fate. The Jagiellonian dynasty joined the European mainstream and as a consequence of interfamily marriages became involved in the politics of the neighbouring countries i.e. the Kingdoms of Bohemia and Hungary. Being united as one state, Poland and Lithuania shared two cultural zones – the Eastern and the Western – each influencing and enriching the other while maintaining their individual distinctions. In the culture of Poland the Jagiellonians played a special role. The Jagiellonians of the royal line founded the first wall decorations in Byzantine style. These decorations have a particular place in the history of Polish art and Polish history and held a special role within its development. King Władysław Jagiełło was a neophyte Catholic as he was brought up in the tradition of Orthodox Church and was imbued with its expression and spirit. Decorations of numerous churches on the King’s route to Vilnius testify to his sentiment. Byzantine style paintings commissioned by the King decorate church interiors in: Lublin, Sandomierz, Wiślica, Św. Krzyż in Łysiec, and in Kraków. They were created in already-existing Gothic churches as entirely new and original embellishments with specific expression. These wall paintings have survived under coats of plaster or overpaintings untill the present day. All frescoes commissioned by the Jagiellonians were revealed and restored except for the one in Sandomierz, where the restoration is currently underway. During the cannonade of the First World Word, plaster in the choir loft fell off revealing painted decorations. They were identified as Byzantine Russian wall paintings. The frescoes were uncovered and subjected to conservation. This process was repeated at the end of the 20th Century as well. In the 14th and 15th Centuries the political importance of Hungary, Bohemia and Poland increased. The crucial event in this process was the Union of the Kingdom of Poland and the Grand Duchy of Lithuania (1386). The first step was the elimination of their common enemy – the Monastic State of the Teutonic Knights (the Battle of Grunwald 1410, and the Peace of Toruń 1466). The Jagiellonian dynasty subsequently joined the European mainstream. As a result of royal intermarriages it became involved in the politics of neighboring countries i.e. the Kingdoms of Bohemia and Hungary. Being united as one state, Poland and Lithuania shared two cultural zones – the Eastern and the Western – each influencing and enriching the other while maintaining their individual distinctions. Territories under the jurisdiction of the Grand Duchy of Lithuania were integrated into one multicultural Polish-Lithuanian-Ruthenian political entity that lasted for six hundred years. The religion and liturgical traditions that had been shaped throughout centuries in their own manners gradually merged into a conglomerate of Western and Ruthenian Byzantine Catholicism[1]. After the Union was established contacts between the capitals of the common state (i.e. Vilnus – capital of the Grand Duchy of Lithuania and Kraków – capital of the Kingdom of Poland) intensified, thus influencing the integration of cultural traditions. This could be seen especially in the capitals, large cities and in settlements located along the main country roads. One of the main roads between the capitals led through Lublin, Sandomierz, Wiślica and abother through Święty Krzyż (Benedictine monastery in Łysiec). After the Great Schism of 1054 between Eastern and Western Christianity the differences between cult, liturgy and piety increased greatly. This difference was, in fact, one of the main reasons for the schism in the first place. Over the course of time this brought shifts in the understanding of religious art, artistic expression, form and the choice of depicted subjects. In the first centuries of its existence, Poland was a rather uniform state and the artistic schemes were imported from the South and the West. Since Christianity was accepted in Poland from Bohemia in 966 the sacral art and culture had been shaped and followed according to the Roman Catholic modes. The turning point was the Union with the Grand Duchy of Lithuania (1386 r.) for the mutual contacts introduced a hybrid of values. This innovation was supported by papacy. The Orthodox Church, with its cradle in Byzantium, was shaped by Greek models, which, over the course of time, was enriched by numerous local traditions. Greek missionaries brought Christianity in the 9th and 10th Centuries to Bulgaria, Romania, Serbia and Kievan Ruthenia. In the latter country, Vladimir, Prince of Kiev, proclaimed Christianity as the official religion in 988. This would be the source of many conflicts that would go on for centuries within Russia and eventually engage Poland as well. In the culture of Poland the Jagiellonians played a special role. The Jagiellonians of the royal line founded the first wall decorations in Byzantine style. These decorations have a particular place in the history of Polish art and Polish history and held a special role within its development. King Władysław Jagiełło was a neophyte Catholic as he was brought up in the tradition of Orthodox Church. Out of the nine Byzantine-Ruthenian polychromes created during the Jagiellonians' reign, four have survived until today; namely decorations in the Chapel of Holy Trinity in Lublin, in the Cathedral in Sandomierz, in the collegiate church in Wiślica, and in the Świętkorzyska Chapel in the Wawel Cathedral (Kraków). The form of this chapel-mausoleum (built in 1470)[2] was built by Kazimierz Jagiellończyk and helped to underline the king’s ties with family traditions. All the masterpieces of Byzantine style were created in the already existing and functioning cult structures. They had their own exceptional expression – which is still visible today. The Eastern manner of decoration is characterized by a need to fill the entire surfaces of an interior with intricate details (the so called fear of empty spaces)[3]. The manner of artistic thinking and representing subjects was introduced and followed according to the Eastern rite. One should keep in mind that icons and painted representations have different meanings, different places of their origin, and are perceived in a totally different manner in the Eastern Orthodox Church and in the Roman Catholic Church[4]. Byzantine-Ruthenian wall paintings in Lublin, Sandomierz, Wiślica and in the Świętokrzyska Chapel in Krakow, have all survived until our times under coats of plaster, whitewash and repainted layers. The exception is the Świętokrzyska Chapel where its decorations were frequently repaired and repainted for the paintings of Eastern origin have always held great esteem. Historical sources such as registers written by the canons of Sandomierz and Cracovian bishops, testify to the notion that the frescoes were intriguing and respected by contemporaries[5]. The collegiate church of The Assumption of the Blessed Virgin Mary in Wiślica (2nd half of the 14th century) was founded by Kazimierz Wielki (Casimir the Great) and completed by king Ludwik Węgierski (Louis I the Great). This high-ceilinged church consists of a double nave and a four-bay, rib-vaulted choir loft. Lancet windows on the Southern wall and in the apse provide good lighting for the interior. The windows on the northern wall are walled in. The church was built with masonry from a Romanesque Church that stood in this place but had been torn down[6] and with blocks of Pińczów limestone with runs jointed with lime-sand mortar. By 1420 the whole surface of the choir loft together with walled windows and glyphs was covered with paintings executed in the technique of Ruthenian-Byzantine fresco. The composition was subordinated to the five main parts surrounded by a red stripe. The glyphs and the tops of the windows were filled with geometrical floral motives. The lower parts of the walls were decorated with painted draperies with figured patterns, which made the interior look somehow like a residence rather than a holy shrine. The decoration that has survived to this day is just one third of the original one. The main topic of the depiction is scenes from the lives of the Virgin Mary and Christ all in various degrees of preservation. The most important depictions are as follows: On the Northern wall · The Annunciation · Christ’s Nativity · Christ entering Jerusalem · The Last Supper · The Crucifixion On the apse wall: · The Flagellation · Soldiers mocking Christ · A Priest judges Christ · Pilate judges Christ On the Southern wall: · Oblation in the Temple · Dormition of the Virgin · The Virgin Birth · Deposition from the Cross [7] All of these scenes are supplemented by numerous figures and portraits of Saints. The elements that emphasize that the decoration is derived from the Orthodox tradition are that the captions are written in the Cyrillic alphabet followed by minuscule Latin captions. Interventions carried out by architect Adolf Szyszko-Bohusz in 1919 – 1931 were generally aimed at reconstructing the damaged temple, however minor repairs to the interior were also conducted. During the cannonade of the First World War, plaster in the choir loft fell off revealing the painted decorations. Once they were identified and recognized as valuable, the decision was made to uncover the frescoes and subject them to conservation. This was completed in 1919-1921. Several layers of plaster and whitewash were removed. The restoration works were conducted by the inhabitants of Wiślica, who were not sufficiently prepared to carry out such procedures. These days we would deem this to be extremely irresponsible, but in the 1920s there were no obligatory standards or methodologies in practice. Works carried out by a group of amateurs caused even more damage to the already partially destroyed frescoes[8]. It was reported that: Some of the polychrome had been destroyed, especially on the vaults… some of the relicts were detached only to be almost completely destroyed later[9]. Attempts were made to fix the detached parts of mortar with runny plaster of Paris poured between the cleavages and wall masonry, but it only added to the distortion. The other procedure introduced to stabilize the detached layers was nailing them with specially prepared nails and pads[10]. During the works carried in the 1960s it appeared that almost 80% of the original plaster was detached and that most of it (up to 2 m2 ) didn’t adhere to the wall at all[11]. It is hard to believe that these crumbled coats of sand-lime mortar could have somehow stuck to the walls. But mortars constructed in the Byzantine-Ruthenian technique are exceptionally cohesive. This kind of plaster remains flexible so that it can be delicately bent and its properties resembles these of felt. As the mortar was applied in thin coats, it remained light no matter how large of an area it covered. An additional stabilizing effect was made when lime-cement-sand plaster bands were applied during the intervention in the 1920s. The same type of mortar was used to fill the lacunae. All of the parts were not neatly worked out[12] and up to 10% of the original was covered with plaster, which raised additional difficulties during its removal in the 1960s, although it added to the stability of the whole decoration at the time. After the Second World War, in 1957, work on the restoration of the wall paintings began. These projects were carried out according to scientific standards and were led by professor Józef Dutkiewicz – the founder of the Faculty of Conservation at the Academy of Fine Arts in Kraków – with a group of his students[13]. The projects focused on the Scene of Offering in the Temple and figures of Saints directly below it. Most of the work was done between 1959 and 1961 with only a few final restorations conducted in 1968 (conducted by the state Ateliers for the Conservation of Historical Monuments in Kraków). During the works carried out in the 1960s the whole monument was studied in great detail. Restoration surveys along with laboratory tests revealed the technology and technique of the fresco’s execution. Professor A. Różycka-Bryzek did considerable historical research and discussed his findings in numerous publications. The breadth of the projects provided for the cleaning, stabilizing and protection of the frescoes[14]. The detached plasters were stabilized with lime casein mixture or a dispersion of PVAc (Movilith D) and shored. An interesting and effective manner of fixing should be noted; the nailing was done with the specially produced nails made of an 80% alloy of silver with star shaped heads. The edges of the wall paintings were initially secured with hemp fiber saturated with PVAc dispersion and covered with protective bands made of mortar (lime, crumbled brick, cut hemp fiber)[15]. The proper restoration procedures began only after all of the protective measures were completed; starting with the cleaning of the entire surface with distilled water and finishing with the aesthetic restoration. The manner of displaying the frescoes was altered; the lime-cement-sand plaster filling the gaps of lost parts were all removed. In this manner the unveiled masonry became the background for the paintings. It brought a sense of purity, which was deemed more proper for such a destroyed artefact. As for the paintings – aesthetic intervention was restricted and limited only to these parts where light mortar made the composition illegible. The mortar was integrated in neutral, a bit lighter tone and different in texture from the original[16]. The tests established what technology and techniques were used on the painting[17]. They revealed, for instance, that the original mortar was made with a specially prepared lime with hemp fiber, wood coal, and sawdust filler (from a deciduous tree). The plaster was applied onto the surface, which had to be completed in one day (giornata), its thickness varied from 2-10 millimeters, and the coat was carefully smoothed to obtain a very even texture. It occurred that using this technique it was possible to complete very large parts of the painting – up to a few square meters – during one day [18]. During the tests the presence of protein or carbohydrates was not detected. So, even though the technique was clearly revealed, it was impossible to identify the school or circle of painters represented by the paintings. The frescoes in Wiślica are also deprived of yet another important factor used in historical identification – the finishing coats are preserved only as vestigial remains. The paintings are also atypical in respect to the execution of the preliminary drawings – the composition was painted light brown on wet plaster. It is important data because according to the contemporary painting treatises[19] and the other preserved decorations of the time, the drawing should have been made using tracing paper or by engravings on wet plaster. The most controversial aesthetic issue that arose as soon as the paintings were discovered was how to expose paintings with such extensive losses. Tadeusz Szydłowski and Wojsław Molè discussed it in their paper on Wiślica. The former stated that: Making the walls appear harmonious… will be a very delicate artistic issue. [20]. W. Molè turned his attention to the fact that retouches should be made with great care and that a compromise would be needed – to obey the principles of protection on the one hand and to fulfill the aesthetic requirements of the church interior on the other. He suggested “rounding off”; supplementing the main parts of the compositions and the best-preserved figures with neutral tone[21]. From 1994 – 2000 yet another restoration project was carried out in Wiślica. The person engaged in both projects was professor Władysław Zalewski. The author of this paper also contributed and supervised these works[22]. The works were carried out in stages because of limited financial resources. Even though the previous treatments were completed only 30 years earlier, there were many reasons to restore the frescoes. The entire painting was very dirty, scratched in many parts, and dust had gathered on the uneven surfaces. There was a suspicion that salt accumulated in the mortars. During the restoration in the 1960s the works on the vault were restricted and these parts were not properly investigated. For many years the choir loft was not used; it served as a store for building materials. At the same time the basement of the church was examined and Romanesque engraved paving relics from the 12th Century were found and prepared for display. In 1994 a simple guideline was accepted: to revive order and properly arrange the painted decorations in the choir loft. However plain, it encompassed numerous conservation and restoration issues: from cleaning, to technical conservation of the coats to purely restoration treatments. The works started in the choir and progressed from one bay to the other towards the West. The frescoes were darkened and partially illegible with glares and damp patches. The legibility of the composition was diminished because of the presence of half matte coat, which might have resulted either from crystallized calcium carbonate or from an excess of substances used in former restorations. Retouches caused the composition lightly disintegrate while stains and dirt deposits disturbed the original colours. The stone background of the paintings was questionable as it looked as if it was not finished or somehow omitted during the former restoration. With its prominent single stones of differing textures and colours – the effect greatly detracted from the overall appearance of the whole. Stains and damp patches were visible under sills, especially at the Eastern end of the choir loft. The masonry, mainly of the Northern wall, was supplemented with rough, new stones, which looked harsh. The edges and corners of the stones were chipped in many places. Fillers and joints were of various kinds, they were made of different materials: cement and lime-sand using various fillers which gave them different coulours; they were detached, cracked, crumbled, while joints in the lower, damp parts of the wall, lost their adhesion. Cleaning the surface of the masonry and walls revealed the actual state of preservation of the frescoes. The restoration program was formulated with the main guideline focused on the full technical restoration of the painting layers. Aesthetic intervention was to cover both the painting background and the fresco. Gothic masonry, along with the Romanesque and new stone mounted in the sixties, were arranged. Losses were filled with appropriately coloured and structured filler, integrating individual stone items and their surroundings. Joints, which were in some part filling stone lacunae, were remodeled to revive the proper rhythm of the runs and for the same reason, inappropriate inserted stone was chiseled. Thanks to these measures, the runs were put back into order and the overall warm colouring of the stone wall was restored. There were no doctrinal controversies surrounding whether to revive the original appearance of the wall paintings. This would not be discussed - even if the whole iconography of the decoration could have been recognized. Any reconstruction or integration seemed to present extremely difficult issues with respect to the state of preservation. That is why every part of the damaged painting was individually treated to find an optimal aesthetic solution. This treatment called for exceptional artistic skills, sensitivity and empathy in reading artwork. The basic aim was to make forms legible, at least in the parts where it was possible and where retouches could be completed on justifiable premises. Pin pointing, along with very limited reconstruction of the forms (confined mostly to ‘closing’ interrupted lines or edges), revived legibility of forms; such as heads, robes, halos and architectonic structures. Retouches were made in a manner which did not disturb the historical values of the fresco. The very positive view of Byzantine-Ruthenian wall paintings in Poland is perhaps due to the fact that most have been carefully examined and restored. Only the restoration project in Sandomierz is pending. The wall paintings decorating the Chapel of Holy Trinity in Lublin are a difficult case requiring particular care, with numerous historical obstacles and disturbances. The story of their revealing dates back to the end of the 19th century and continued with short breaks until 1997. During this year, the restoration project was completed and summed up at a conference where presentations were gathered in the conference preprints[23]. In this publication, as well as in many others, Professor Stanisław Stawicki, who was leading the project, discussed in detail the course of the restoration and presented both the technology and technique of executing Byzantine-Ruthenian frescoes. The wall paintings of the Świętkorzyska Chapel in Wawel Cathedral (Kraków) haven’t ever been covered with coats of plaster, but during the last hundred and thirty years, they were subjected to numerous restorations. The works were preceded with historical and restoration research carried out in 1997[24] and the onsite project was completed between 1998 and 2000. During the first stage, cleaning, the main difficulty was identification of certain strata which resulted from their poor state of preservation, with some parts being decomposed. The finishing layers were seriously damaged and in common with Wiślica, they were partially missing. The range of reconstruction was broad, as it was justified by the preserved historical data. The reconstruction added to the aesthetic appearance of the whole decoration[25]. Amongst the group of above mentioned churches, the best and most perfectly preserved are the wall paintings in the choir of the cathedral in Sandomierz. The pending restoration focuses the attention of art restorers and scholars. The visible paintings were executed on top of the earlier decoration, which they had entirely covered. At the beginning of the 20th century, they were entirely overpainted following the depicted forms. Such treatment was accepted as an appropriate manner of restoration of wall paintings at that time. No doubt, the results of examinations will be published in the near future as the project will soon be completed. The lack of Byzantine-Ruthenian wall paintings in Ukraine, which has been noted by many scholars, is remarkable. Thus preserved artifacts in the territory of present day Poland are even more valuable. All discoveries of paintings of a similar era reported in Ukraine attract attention. One of the few examples are the paintings in the Orthodox Church in Lużany by Czernowiec[26], which have been unveiled and restored in 2008. They seem to have much in common with decorations in Poland. It’s worth mentioning that the activities of the Orthodox Church were transferred to Western Poland (Lower Silesia) as a result of the deportation of the south-eastern Lemko population carried out after the Second World War during ‘Operation Wisła’. Modern Orthodox wall paintings may be also found in gothic churches such as Rudna near Lubin. ----------------------------------------------------------- [1] Russia gathered importance as the centre of the Orthodox Church after the Fall of the Byzantine Empire (1543) with Moscow became patriarchate (1589). The first auto-cefalic Orthodox temples were built on the Balkan Peninsula and in Central-Eastern Europe as late as the 19th and 20th Centuries. Z. Szanter, Ikony z pogranicza, Spotkania z Zabytkami, Vol 5, 1989, pp. 7-11. [2] M. Różycka-Bryzek, Bizantyjsko-ruskie malowidła ścienne w kolegiacie wiślickiej, Foliae Historiae Artium, Vol. II, Kraków 1965, pp. 47-81. During the restoration project carried in the last years in the Mariacka Chapel in the Wawel Cathedral, led by Professor Władysław Zalewski, the fragments of Byzantine-Ruthenian frescoes were revealed. Their presence was verified thorugh historical sources. [3] This is a very important remark for this notion influenced the manner of working out the vestigial preserved scenes during restorations carried out in Kraków, Lublin and in Sandomierz. [4] An icon created according to the rules of the obligatory canon is a source of spiritual experience; it is a vehicle of transpersonal encounter with the represented archetype. The inspiration of European painting was entirely different. The depictions and representations pictured had a different aim. It was initially more narrative and gradually became the way of expressing emotions. During the first stage, painting was a source of sensual sensitivity, which led during the second stage to spiritual experiences. For this reason, the two types of beauty (Catholic and Orthodox) cannot be compared. So, when we want to discuss the achievements of painting in both East and West, when we want to evaluate them somehow, we cannot focus on aesthetic principles, for their inspirations varied. In the East it was “reading” while in the West “looking at”. So when we evaluate sacral art, we should look at its spiritual context, the numinous One which is a non-rational, non-sensory experience or feeling, whose primary and immediate object is outside the self and not only in its visual aspects. There is an opinion that sacral art had its greatest achievements in icon painting. This cannot easily be accepted by a Western art historian, who would emphasise the emotions generated by western pictures, which surpasses those generated by icons. For the Orthodox worshipper, a beautiful and moving art work is not that which moves or appeals to emotions, but one which will lead him to transcendental awareness through the archetypes of representation. : Zofia Szanter, Ikony z pogranicza, … op.cit. [5] S. Stawicki, Przyczynki do historii ściennych malowideł bizantyjsko-ruskich w Polsce. Technika i konserwacja, Ochrona Zabytków No 1 (184) 1994, p. 20. [6] This church was knocked down but it had been raised on the ruins of the earlier one built with anhydrous gypsum plaster. At the basement of the Gothic temple there is an engraved paving dated to 1175. [7] W. Zalewski, Konserwacja fresków w kolegiacie wiślickiej, Ochrona Zabytków, No 3, 1968, pp. 45-51; M. Orkisz, J. Styrna, Dokumentacja konserwatorska, Wiślica – kolegiata, (Documentation of Restoration Works), Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Krakowie, Kraków 1974. [8] Wall paintings on the side walls were revealed with all care but it was unavoidable not to scratch the surfaces detached during the cannonade, T. Szydłowski, O odbudowie kolegiaty wiślickiej, Ochrona Zabytków, No 1- 4, 1930 - 1931, p. 94. [9] ibidem [10] The other method was nailing with readymade nails straighten with cross-shape onlays cut in metal plate, W. Zalewski, op. cit., p. 48, see also W. Molè, Kilka uwag o malowidłach ściennych w Wiślicy, Ochrona Zabytków Sztuki, No 1- 4, 1930 - 1931, p. 100. [11] W. Zalewski, op. cit. [12] ibidem. [13] M. Orkisz, J. Styrna, op.cit. [14] The treatments proved to be very effective which was testified in the nineties, they called for technical intervention only in limited degree. [15] W. Zalewski, op. cit. [16] W. Zalewski, op. cit. [17] The part of the Restoration Documentation is „Technical documentation” (unknown author) consisting of 12 pages of typescript, it documents: I. Cross section of the layers, II. Examinations of plaster, III. Examinations of painting layers . [18] Ruthenian frescoes differ from other frescoes in the manner of the plaster preparation. Slake lime… that had been covered with water for six weeks (although adequately ventilated)... the crystallized coat of calcium carbonate was collected daily… this type of lime was used by fresco painters for the finishing coat of plaster which allowed them to prolong the time of painting (e.g up to two days, while in Italian fresco it was eight hours). M. Orkisz, J. Styrna, op.cit. [19] e.g. “Hermeneia” by Dionysius. [20] T. Szydłowski, op. cit., p. 94 [21] W. Molè, op.cit., p. 100 [22] Professor Władysław Zalewski from the Krakow Academy of Fine Arts has been directly involved in restoration of Byzantine-Ruthenian frescoes for many years. He took part in the restoration projects in Wiślica from 1959-1968 and led the project from 1994-2000. Since 1997 he has been leading the restoration projects in the Świętokrzyska Chapel and Mariacka Chapel, both in the Wawel Cathedral. At present he is taking part in the restoration project in Sandomierz. [23] Kaplica Trójcy Świętej na Zamku Lubelskim, Historia, teologia, sztuka, konserwacja, edited by Muzeum Lubelskie w Lublinie, 1999. [24] W. Zalewski, Malowidło bizantyjsko-ruskie, Biuletyn Informacyjny Konserwatorów Dzieł Sztuki, Vol. 9, No 3 (34) 1998, pp. 2-15. [25] W. Zalewski, A. Mamoń, Kaplica Świętokrzyska w katedrze wawelskiej, Renowacje No 3, 2000, pp. 67-71. [26] Data and photographs were available thanks to courtesy of the art restorer involved in the project - Igor Zamoyski dytować. 17/1/2014 0 Komentarze Bizantyjskie malowidła w Wiślicy - historia i konserwacja. Autor: Mieczysław Stec. Mieczysław Stec “Bizantyjskie malowidła w Wiślicy – historia i konserwacja” W XIV i XV wieku w dziejach Europy Środkowej nastąpił wyraźny wzrost znaczenia Węgier, Czech i Polski. Jednym z ważniejszych wydarzeń była Unia Królestwa Polskiego z Litwą. Doprowadziła ona w pierwszej kolejności do wyeliminowania wspólnego wroga, jakim było umacniające się państwo Zakonu Krzyżackiego (bitwa pod Grunwaldem 1410, pokój toruński 1466 r.), później splotła wspólne dzieje i naznaczyła losy tych narodów. Nowa dynastia Jagiellonów zaczęła włączać się w główny nurt wydarzeń kontynentu europejskiego a przez koligacje rodzinne (tak jak wcześniej dynastia Piastów) uwikłana była w politykę Korony Polskiej oraz najbliższych sąsiadujących państw: Czech i Węgier. Polska i Litwa połączone w jeden organizm państwowy, jedno królestwo, znalazły się na styku kultury wschodniej i zachodniej, wzajemnie na siebie oddziaływały i wzbogacały, zachowując przy tym swą odrębność. Ziemie nazywane ziemiami Ruskimi, będące pod jurysdykcją Wielkiego Księstwa Litewskiego, przez blisko 600 lat stanowiły istotną część wieloetnicznego państwa polsko-litewsko-ruskiego z różnymi tradycjami religijnymi: katolicką i bizantyjsko-ruską.[1] Tradycje wyznaniowe i liturgiczne kształtowały się oddzielnie przez stulecia, idąc własnymi drogami. Po zawiązaniu Unii, kontakty między stolicami wspólnego państwa (Wilna – Wielkiego Księstwa Litewskiego i Krakowa – Korony Polskiej) były bardzo intensywne, toteż wzajemne oddziaływanie kulturowe wyraźnie wzrastało i przybierało różne oblicze. Między innymi zauważalne to było najmocniej zwłaszcza w stolicach, w większych miastach i wzdłuż szlaków komunikacyjnych. Podróżowano przez Lublin, Sandomierz, Wiślicę bądź przez Święty Krzyż (Łysiec, klasztor Benedyktynów). W wyniku rozłamu Kościoła na Wschodni w Bizancjum i Zachodni w Rzymie w połowie XI wieku pogłębiać się zaczęły różnice w sprawowaniu kultu, obrządku i wyznawanej pobożności. Było to zresztą jednym z powodów schizmy. Z czasem doprowadziło to do odmiennego rozumienia roli sztuki religijnej, co miało bezpośredni wpływ na odmienność jej wyrazu, formy i treści. Polska w pierwszych wiekach kształtowania państwowości i swym obszarze terytorialnym była dość monolityczna, a wzory sztuki sakralnej przyjmowała z południa i zachodu. Kultura religijna kształtowała się i jednoznacznie identyfikowała z katolicyzmem rzymskim, od chwili przyjęcia wiary chrześcijańskiej poprzez Czechy (966 r.). Dopiero połączenie się z Księstwem Litewskim (1386 r.) przyniosło nowe wartości wynikające ze wzajemnych kontaktów, czym zresztą było zainteresowane papiestwo. Kościół prawosławny, którego kolebką było Bizancjum, ukształtowany był na wzorach kultury greckiej, a później wzbogacany o elementy różnych kultur rodzimych. Działalność misjonarzy greckich zaszczepiła religię chrześcijańską w IX i X wieku w Bułgarii, Rumunii, Serbii oraz na Rusi Kijowskiej. Wprowadzona została na te tereny przez Kijowskiego Księcia Włodzimierza (w 988 r.), który ogłosił chrześcijaństwo religią panującą na Rusi. Krok ten związał później i uwikłał w różne konflikty (trwające do dzisiaj) nie tylko przyszłą Rosję, ale też późniejszy obszar Rzeczypospolitej. W Królestwie Polskim dynastia Jagiellonów na polu oddziaływań kulturowych zapisała się w szczególny sposób. Z ich to bowiem fundacji, pierwszych Jagiellonów linii królewskiej, powstały malarskie dekoracje ścienne w stylu bizantyjskim. Zajmują one szczególne miejsce w historii sztuki i historii Polski, bo mają znaczenie endogeniczne. Władysław Jagiełło jako neofita był katolikiem, ale wcześniej przesiąknięty był i wychowywał się w otoczeniu sztuki prawosławnej. Z dziewięciu bizantyjsko-ruskich polichromii, jakie powstały w epoce Jagiellonów, do dziś zachowały się tylko cztery: Kaplica Św. Trójcy w Lublinie, Katedra w Sandomierzu, kościół kolegiacki w Wiślicy i Kaplica Świętokrzyska na Wawelu ufundowana już przez Kazimierza Jagiellończyka, który w formie – kaplicy mauzoleum pragnął dać wyraz przywiązania do tradycji rodzinnej (1470 r.).[2] Dzieła malarskie w stylu bizantyjskim powstały we wzniesionych już i funkcjonujących kościołach gotyckich, miały od samego początku swoją szczególną niepowtarzalną wymowę i oddziaływanie, co zachowały do dzisiaj. Wschodni sposób zdobienia z totalnym wypełnianiem powierzchni architektonicznej dekoracją jest tu charakterystyczny (lęk przed pustą powierzchnią). [3] Przeniesiony został sposób myślenia plastycznego i według narracji ukształtowanej we wschodnim obrządku wyznaniowym. Musimy pamiętać i o tym, że inne jest znaczenie malowideł – ikon tam, gdzie one powstawały, inaczej się na nie patrzy i inne mają znaczenie w całym wschodnim kościele. Natomiast inaczej odbiera się dekoracje malarskie, obrazy przedstawieniowe w kościele obrządku rzymsko-katolickiego.[4] Malowidła bizantyjsko-ruskie w Lublinie, Sandomierzu, Wiślicy i Kaplicy Mariackiej w Krakowie, przetrwały do naszych czasów pod tynkami, przemalowaniami i nawarstwieniami pobiał. Wyjątek stanowi Kaplica Świętokrzyska na Wawelu, która była wielokrotnie reperowana i przemalowana. Malowidła o wschodnim rodowodzie nie tylko współcześnie cieszą się szczególnym uznaniem. Z przekazów historycznych również wynika, że stopień zainteresowania i szacunek do tych nietypowych dekoracji był duży, czemu dały wyraz sprawozdania kanoników kapituły sandomierskiej i wizyty kanoniczne biskupów krakowskich.[5] Kolegiacki kościół w Wiślicy p.w. Wniebowzięcia Matki Boskiej, z połowy XIV wieku, wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego, ukończony został przez Ludwika Węgierskiego. Wysoki dwunawowy, halowy z wydłużonym i wysmukłym czteroprzęsłowym prezbiterium krzyżowo-żebrowym. Łukowato zamknięte okna od południa oraz w absydzie zapewniają dobre naświetlenie, na ścianie północnej okna są zaślepione blendami. Do budowy kościoła użyto ciosów z rozebranego (znajdującego się wcześniej na tym miejscu) kościoła romańskiego[6] oraz nowo wykonanych z wapienia pińczowskiego ułożonych na zaprawie wapienno-piaskowej. Około 1420 roku cała powierzchnia ścian prezbiterium wraz z blendami i szerokimi glifami okien pokryta została malowidłami wykonanymi w technice fresku typu rusko-bizantyjskiego. Sceny ujęte w pięciostrefowym układzie obramione były czerwonym pasem, co porządkowało kompozycyjny podział wnętrza. Glify okien i szczyty wypełniono geometrycznymi i stylizowanymi ornamentami roślinnymi. Dolne partie w formie wzorzystej draperii podkreślały całą dekorację malarską i czyniły ją uporządkowaną, w swoim charakterze jakby nawiązywała do wyposażenia pomieszczenia mieszkalnego. Obecnie zachowana dekoracja stanowi zaledwie w 1/3 w stosunku do powierzchni autentycznej. Wiodącą tematyką malowideł są sceny z życia Chrystusa i Marii. Jakkolwiek dziś prezentują różny stopień zachowania powierzchni, która przetrwała, to najważniejsze z nich przedstawiają: na ścianie północnej – Zwiastowanie, Boże Narodzenie, Wjazd do Jerozolimy, Ostatnią Wieczerzę, Ukrzyżowanie; w absydzie – Biczowanie, Naigrawanie, Sąd Kapłana, Sąd Piłata; na ścianie południowej – Ofiarowanie w Świątyni, Zaśnięcie Marii, Narodziny Marii, Zdjęcie z Krzyża.[7] Dopełnieniem tych scen w różnych miejscach zamykających powierzchnie ścian, jak też oddzielnie wkomponowane są przedstawienia różnych świętych bądź ich popiersia. Elementem, który świadczy o pełnej świadomości importu malowideł z terenu o innej tradycji religijnej jest umieszczenie podpisów świętych – zgodnie z kanonem obrządku wschodniego – cyrylicą oraz minuskułą w alfabecie łacińskim. Prace prowadzone przez architekta Szyszko-Bohusza wokół kolegiaty w latach 1919-1931 związane z jej odbudową po zniszczeniach wojennych, uwzględniły również potrzeby napraw we wnętrzu świątyni. W czasie Pierwszej Wojny Światowej podczas bombardowania artyleryjskiego fragmentarycznie odpadły zakrywające tynki w prezbiterium i ujawniły istnienie dekoracji malarskich. Po rozpoznaniu i zidentyfikowaniu malowideł zdecydowano o ich odsłonięciu, przeprowadzeniu konserwacji i eksponowaniu. Dokonano tego w latach 1919-1921. Usunięto ze ścian i sklepienia zakrywające nawarstwienia w postaci pobiał i tynku. Prace przy malowidłach wykonywane były przez mieszkańców Wiślicy, nieprzygotowanych do takich zabiegów. Dzisiaj takie działanie zaliczane jest do najbardziej odpowiedzialnych w działalności konserwatorskiej. Wówczas nie funkcjonowały takie standardy, nie były wypracowane specjalistyczne metodologie konserwatorskie. Przy tak prowadzonej pracy, bez osób doświadczonych, spowodowano wiele uszkodzeń i zniszczeń malowideł, pomijając już kwestie ich rzeczywistego złego stanu zachowania.[8] Zgodzono się z taką koniecznością, cyt: … „Część tej polichromii trzeba było skazać na zagładę, a mianowicie malowania sklepienne… Resztki tych sklepiennych malowideł odjęto, lecz uległy one później prawie zniszczeniu.”[9] Podjęto próbę przyklejania odspojonych malowideł za pomocą gipsu, wlewając go między podłoże z tynku a ciosy ściany, co spowodowało dodatkową deformację. Drugim sposobem radzenia sobie z tym problemem było przybijanie „płatów” do ściany gwoździkami ze specjalnie wyciętymi podkładkami.[10] Podczas prac prowadzonych później w latach 60-tych stwierdzono, że w około 80% zaprawa oryginalna odstawała od podłoża oraz to, że duże powierzchnie (nawet ok. 2 m2) nie były związane z podłożem.[11] Mając jedynie doświadczenie z zabytkowymi tynkami wapienno-piaskowymi, grubymi i kruchymi, trudno uwierzyć, że takie powierzchnie mogą się rzeczywiści utrzymać na ścianie. Jednakże spoistość tynków bizantyjsko-ruskich jest niezwykle wysoka, co wynika z technologii i techniki wykonania. Tynk taki jest częściowo elastyczny, może być lekko odginany a jego cechy można porównać do płata filcu. Ponieważ kładzione były w cienkiej warstwie, w stosunku do dużej nawet powierzchni pozostawały lekkie. Dodatkowym naturalnym wzmocnieniem stały się założone wówczas tynki wapienno-cementowo-piaskowe, które stanowiły brzeżne zabezpieczenie malowideł, jak opaski. Tynkami tymi wypełniono obszary ubytków. Zarzucane później przez konserwatorów niestaranne opracowanie tych tynków[12], które zachodziły i przykrywały na brzegach malowidło (do 10% powierzchni), przysporzyło dodatkową trudność podczas ich usuwania w latach sześćdziesiątych, z pewnością jednak przyczyniło się do utrzymania malowideł in situ. Po drugiej wojnie światowej w 1957 roku rozpoczęto prace konserwatorskie przy malowidłach ściennych w Wiślicy, których wykonanie wpisują się już w standard kształtującego się poziomu uniwersyteckiego. Prace realizowane były przez studentów nowopowstałego Wydziału Konserwacji Dzieł Sztuki (1950 r.) Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, pod kierunkiem jego założyciela prof. Józefa Dutkiewicza.[13] Zajmowano się wówczas sceną Ofiarowania w Świątyni i postaciami świętych znajdujących się pod nią. Prace przy malowidłach kontynuowane były w 1959 r., a od roku 1961 realizowano je już na większą skalę i trwały do 1968 roku. Wykonawcą prac było Przedsiębiorstwo Państwowe - Pracownie Konserwacji Zabytków w Krakowie. W wyniku prac realizowanych w latach sześćdziesiątych, dokonano pełnego rozpoznania obiektu. Przeprowadzono badania konserwatorskie i laboratoryjne, które przyczyniły się do szeregu ustaleń dotyczących technologii oraz techniki wykonania. Badania historyczne przeprowadziła i udokumentowała w formie artykułów prof. A. Różycka-Bryzek. W wyniku tych wieloletnich prac oczyszczono malowidła, ustabilizowano je, zabezpieczono.[14] Do spajania używano masy wapienno-kazeinowej z zastosowaniem stemplowania. Stosowano też dyspersję polioctanu winylu (Movilith D). Na uwagę zasługuje mocowanie odspojonych płatów malowideł za pomocą specjalnie wykonanych gwoździ w formie gwiazdek ze stopu zawierającego 80% srebra. Pozostają one nadal skuteczne. Brzegi plastrów malowideł zabezpieczano na całej długości włosem konopnym z zastosowaniem dyspersji, w końcu zakryto je opaskami z zaprawy (wapno, tłuczona cegła, cięty włos konopi).[15] Dopiero po przeprowadzeniu wszystkich zabezpieczeń przystępowano do konserwacji powierzchni malarskiej, oczyszczania jej (wodą destylowaną) i zabiegów estetycznych. Znaczna zmiana dotyczyła nowego spojrzenia na kwestie ekspozycji. Usunięto tynki cementowo-wapienno-piaskowe wypełniające przestrzenie w miejscach ubytków malowideł. Odsłonięte zostały ciosy i one stały się tłem dla dekoracji malarskiej. Uzyskano pewną surowość ekspozycji, która oceniona została, jako korzystniejsza od poprzedniej dla tak zniszczonej dekoracji. W stosunku do malowideł podjęta została interwencja estetyczna w bardzo ograniczonym zakresie. Dotyczyło to głównie miejsc, gdzie jasne podłoże zaprawy w miejscach ubytków malowidła czyniły kompozycję nieczytelną, uzupełniano je w kolorze zbliżonym do otoczenia, jednak o jaśniejszym walorze i zróżnicowanej fakturze.[16] Przeprowadzone badania pozwoliły na ustalenia odnoszące się do technologii oraz techniki malowidła.[17] W ich wyniku stwierdzono np., że zaprawa pod malowidło sporządzona została ze specjalnie przygotowanego wapna z zastosowaniem wypełniacza organicznego w postaci włókien lnianych, węgla drzewnego, trocin (z drewna liściastego). Zaprawę rozprowadzano w obszarze zaplanowanej kompozycji (dniówka) o zróżnicowanej grubości 2 - ok. 10 mm i wygładzano ją do uzyskania gładkiej powierzchni. Bardzo interesujące są wnioski odnośnie techniki, bo odpowiadają na pytanie dotyczące możliwości wykonania dużych, kilkumetrowych powierzchni w ramach jednej dniówki.[18] Badania nie potwierdziły obecności białka ani węglowodanów w warstwie malarskiej, co pozwalało z jednej strony na jednoznaczne określenie techniki, z drugiej jednak strony utrudnia w ustaleniu szkoły, środowiska reprezentowanej przez malarzy. Malowidła wiślickie pozbawione są też innego istotnego elementu, jakim są warstwy wykończeniowe, tu zachowały się jedynie śladowo. Nietypowe są też pod względem przenoszenia na ścianę rysunku. Kompozycję rozrysowywano farbą ugrową nanoszoną pędzlem zaraz po nałożeniu zaprawy. Jest to o tyle ważna informacja, że zgodnie z traktatami malowania[19] oraz realizacjami w innych miejscach, rysunek nanoszono przeciskając przez kalkę bądź przez rycie w mokrym tynku. Problemy dotyczące ekspozycji malowideł ze sporymi, nieregularnymi ubytkami jawiły się od samego początku, zaraz po ich odsłonięciu i zdano sobie sprawę, że jest to poważny problem estetyczny. Dali temu wyraz Tadeusz Szydłowski oraz Wojsław Molè w publikacji o Wiślicy. Pierwszy z nich stwierdził, że „Doprowadzenie do harmonijnego wyglądu całości ścian, …, będzie bardzo delikatnym i artystycznym zadaniem”.[20] W. Molè zwraca uwagę, że punktowanie powinno być bardzo ostrożne, za konieczny uważa kompromis, który z jednej strony nie naruszałby zasad ochrony zabytków, z drugiej odpowiadał także estetycznym potrzebom funkcjonującego wnętrza kościoła. Sugeruje by „…zaokrąglić i uzupełnić neutralnym kolorem główne kompozycje i najlepiej zachowane spośród figur…”.[21] W latach 1994-2000 ponownie przeprowadzono prace konserwatorskie. Osobą łączącą te dwie ostatnie realizacje był prof. dr Władysław Zalewski[22]. Natomiast autor niniejszego opracowania był ich uczestnikiem i współprowadzącym. Prace realizowane były etapami, co wynikało z ograniczonych środków finansowych. Pomimo, że od ukończenia konserwacji minęło niespełna 30 lat, to powodów podjęcia jej na nowo było wiele. Cała powierzchnia ścian była silnie zabrudzona, lokalnie porysowana, a na sfałdowaniach i nierównościach ściany wyraźnie układał się kurz, podejrzewano też obecność zasoleń. W czasie prac w latach 60-tych sklepieniem zajmowano się w ograniczonym zakresie, nawet nie przebadano go dokładnie. Przez szereg lat prezbiterium było wyłączone z kultu, stanowiło magazyn budowlany do budowy posadzki kościoła, co miało związek z eksploracją podziemi i przygotowaniem ekspozycji romańskich reliktów, między innymi rytowanej posadzki z XII w. W 1994 r. przyjęto założenie, którego brzmienie jest krótkie – uporządkowanie wystroju prezbiterium kościoła. Mieściło ono cały ogrom zagadnień konserwatorskich i restauratorskich. Począwszy od oczyszczenia powierzchni, przez konserwację poszczególnych warstw technicznych, po prace zamykające się w określeniu – restauracja. Prace rozpoczęto od prezbiterium i posuwano się przęsłami w kierunku zachodnim. Malowidła były pociemniałe, lokalnie nieczytelne przez brak jednoznacznie określonej formy. Widoczne były wybłyszczenia i zacieki. Czytelność kompozycji w niektórych miejscach obniżona była przez półmatowy welon, co podczas obserwacji odpowiadało efektowi wykrystalizowanego na powierzchni węglanu wapnia bądź odczytywano jako skutek nadmiaru substancji konserwujących. Punktowania z poprzedniej konserwacji uległy rozjaśnieniu, co w przypadku ciemnych barw eksponowało się niekorzystnie, bo rozbijało formę. Zabrudzenia i zaplamienia fałszowały pierwotną kolorystykę polichromii. Najwięcej wątpliwości stwarzało tło malowideł – kamienny wątek. Robił wrażenie niedokończonego, niedopracowanego podczas ostatniej konserwacji. Poszczególne ciosy gotyckiego wątku odbiegały kolorystycznie i fakturalnie od najbliższego otoczenia, wyróżniały się i odwracały uwagę. Od wysokości parapetów okien, zwłaszcza we wschodniej części zamknięcia prezbiterium, utrwaliły się zacieki i zaplamienia. Wątek kamienny, zwłaszcza na ścianie północnej, był w znacznym stopniu uzupełniony nowymi ciosami, nieopracowanymi, surowymi o innej fakturze powierzchniowej, w porównaniu z wątkiem gotyckim wyglądał niekorzystnie. Poszczególne ciosy miały ubytki w postaci utłuczeń brzegów i narożników. Kity i fugi, zależnie od lokalizacji, były różnego rodzaju i sporządzone z różnych materiałów: cementowe, wapienno-piaskowe, z zastosowaniem różnego wypełniacza i o zróżnicowanej kolorystyce. Wiele z nich było odspojonych, popękanych, wykruszających się. Fugi w dolnej partii, gdzie było zawilgocenie, utraciły siłę wiązania. Oczyszczenie powierzchni kamiennego wątku i malowideł w pełni ujawniło rzeczywisty stan zachowania. Ustalono i zrealizowano program postępowania, który przewidywał pełną konserwację techniczną poszczególnych warstw. Zabiegi o naturze estetycznej odnosiły się do tła malowidła oraz samej dekoracji malarskiej. Wątek gotycki, do budowy którego wykorzystano romańskie ciosy, jak też ciosy nowe – zamontowane w latach sześćdziesiątych – został uporządkowany w ten sposób, że brakujące elementy ciosów (ubytki) uzupełniono, dostosowując je kolorystycznie i fakturalnie do cech indywidualnych kamieni i do najbliższego otoczenia. Fugi, które dotychczas przechodziły lokalnie w wypełnienie większych ubytków, wprowadzając tym nieczytelność wątku, wymodelowano nadając kształt i formę architektoniczną. Wypełnienia przypadkowym, nieregularnym układem kamieni uformowano w regularne kształty ciosów. Uzyskano w ten sposób czystość i ład układu wątku. W wyniku przeprowadzonych prac zmieniła się w całości kolorystyka na ciepłą w tonacji, łagodną. W obszarze zagadnień restauratorskich nie podejmowano rozważań na temat przywrócenia całego wystroju prezbiterium i nie podejmowano by ich też zapewne w sytuacji, gdyby była pełna wiedza na temat ikonografii, ze względów doktrynalnych. Punktowanie i rekonstrukcja w odniesieniu do tego typu malowideł i stanu zachowania, jaki prezentowały, jawiła się jako zagadnienie wyjątkowo delikatne. Każdy przypadek rozpatrywano oddzielnie i przyjmowano rozwiązanie optymalne. Miał tu miejsce ten aspekt twórczości konserwatorskiej, który opiera się na umiejętnościach plastycznych, wrażliwości i empatii w odczytywaniu dzieła. Celem działania było uczytelnienie formy w miejscach, gdzie było to możliwe i gdzie były ku temu formalne przesłanki. Przez punktowanie i lokalną (bardzo ograniczoną) rekonstrukcję, polegającą głównie na „zamykaniu” przerwanej linii czy krawędzi uzyskano większą czytelność, np.: formy głowy, szaty, aureoli, architektury. Punktowanie przeprowadzano natomiast w ten sposób, aby nie spowodować utraty tych elementów przedstawieniowych dzieła, które są nośnikami „walorów starości”. Bardzo optymistycznym akcentem, dotyczącym stanu malowideł bizantyjsko-ruskich jest fakt, że wszystkie zachowane w Polsce zostały należycie przebadane i poddane konserwacji. Nie zakończono jeszcze tylko prac konserwatorskich w Sandomierzu. Malowidła w Kaplicy Św. Trójcy na zamku w Lublinie są przykładem szczególnej troski i wieloletnich zmagań z różnymi historycznymi przeciwnościami i trudnościami, jakich nigdy nie brakowało. Historia ich odsłaniania i konserwacji sięga końca XIX wieku i ciągnęła się z przerwami do roku 1997, kiedy to prace konserwatorskie i restauratorskie zostały zakończone, podsumowane sesją naukową i publikacją je dokumentującą.[23] Prof. Stanisław Stawicki, który prowadził prace konserwatorskie, przedstawił tam (jak też we wcześniejszych publikacjach) bardzo rzetelną relację z ich przebiegu oraz badań dotyczących technologii i techniki wykonania fresków bizantyjsko-ruskich. Malowidła bizantyjsko-ruskie w Kaplicy Świętokrzyskiej na Wawelu nie były nigdy zakryte tynkami. Poddawane były licznym konserwacjom, na przestrzeni blisko 130 lat. Prace konserwatorskie w kaplicy zostały poprzedzone badaniami historycznymi i konserwatorskimi w roku 1997[24], realizacja nastąpiła w latach 1998-2000. W początkowym etapie – oczyszczania malowideł, trudności konserwatorom przyczyniły głównie identyfikacje poszczególnych nawarstwień, a przysparzał je stan zachowania, zwłaszcza w miejscach rozłożonych warstw technicznych. W bardzo złym stanie zachowały się warstwy wykończeniowe. W wielu miejscach, podobnie jak w Wiślicy, nie zachowały się. Zakres rekonstrukcji w Krakowie był znaczny, bo uzasadniony konkretnym przekazem formalnym. Niewątpliwie rekonstrukcje korzystnie wpływają na odbiór całości dekoracji.[25] Z dotychczas wymienionych malowideł bizantyjsko-ruskich najlepiej i niemalże kompletnie zachowane są dekoracje w prezbiterium kościoła katedralnego w Sandomierzu. Są one obecnie poddawane konserwacji, przy zainteresowaniu całego regionu i środowiska naukowego. Wykonane zostały na wcześniejszej dekoracji, zakryły ją. Zastały one przemalowane po formie na początku XX wieku. Takie działanie wpisywało się w ówcześnie aprobowane metody restauracji polichromii ściennych. Po zakończeniu prac z pewnością materiały zostaną upublicznione. Podnoszony przez badaczy problem braku malowideł ściennych z tego okresu na Ukrainie jest bardzo dotkliwy, tym większą wagę mają malowidła bizantyjsko-ruskie znajdujące się na terenie Polski. Z dużą uwagą śledzone są wszelkie odkrycia z tego czasu na terenie Ukrainy. Jednym z nielicznych przykładów z ostatnich kilku lat jest cerkiew murowana w Lużany koło Czernowca.[26] Malowidła, które tam odsłonięto, poddano konserwacji i restauracji w 2008 r. Mają one wiele wspólnego – pod względem rozwiązań plastycznych – z malowidłami na naszym terenie. Już na marginesie warto jeszcze wspomnieć o współczesnym prawosławiu na Zachodnich Ziemiach Polski, gdzie po przesiedleniu Łemków (w ramach Akcji Wisła), granica wyznawania i obecności prawosławia przesunęła się w kierunku zachodnim. Już zupełnie z innych powodów, niż te historyczne, spotkać można prawosławne malowidła (wykonane współcześnie) i wyposażenie w zabytkowych kościołach katolickich, nawet w gotyckim kościele, np. w Rudnej koło Lubina. ------------------------------------------------ [1] Po upadku Bizancjum (1543 r.) centrum prawosławia stawała się Rosja, kiedy Moskwa została wyniesiona do rangi patriarchatu (1589 r.). Dopiero w XIX i XX wieku powstały autokefaliczne kościoły na półwyspie bałkańskim i środkowo-wschodniej Europie.; Zofia Szanter, Ikony z pogranicza, Spotkania z Zabytkami, 5/1989, s. 7-11. [2] M. Różycka-Bryzek, Bizantyjsko-ruskie malowidła ścienne w kolegiacie wiślickiej, „Foliae Historiae Artium” T. II, Kraków 1965, s. 47-81.; Prace konserwatorskie prowadzone w ostatnich latach na Wawelu w kaplicy Mariackiej ujawniły fragmenty zachowanej dekoracji malarskiej bizantyjsko-ruskiej, co potwierdziło źródła pisane. Prace prowadził prof. W. Zalewski. [3] Jest to bardzo ważna uwaga, gdyż miało to wpływ na ekspozycję niepełnych, źle zachowanych scen, czy przedstawianych postaci podczas prowadzonych prac konserwatorskich i restauratorskich w Krakowie, Lublinie i obecnie w Sandomierzu. [4] Ikona tworzona zgodnie z ustalonym kanonem jest źródłem duchowego przeżycia, jest drogą transpersonalnej przestrzeni do przeżywania pierwowzoru na niej przedstawianego. W innym kierunku poszła inspiracja tworzenia obrazów w Europie i inny przypisano jej cel przedstawiania. Na Zachodzie poszedł on w kierunku narracji, a później w miarę rozwoju sztuki malarskiej dzieła zmierzały do wyrażenia emocji. Na pierwszym planie mamy tu do czynienia z wrażliwością zmysłową, która dopiero w drugiej kolejności wiedzie do przeżycia duchowego. Z tych powodów, owych dwóch „rodzajów piękna” (katolickiego i prawosławnego) nie należy ze sobą zestawiać. Stąd, kiedy mówimy o osiągnięciach malarskich Wschodu i Zachodu, kiedy chcemy je porównywać, oceniać, to nie możemy tego czynić kierując się względami czysto estetycznymi, z powodu różnych języków sztuki: do „czytania” na Wschodzie i do „oglądania” na Zachodzie. W ocenie klasy sztuki sakralnej należy uwzględniać kontekst duchowy, wartości numinotyczne, a nie tylko porównywalne wizualne elementy dzieła. Można się spotkać bowiem ze stwierdzeniem, że sztuka sakralna swoje największe osiągnięcia zyskała w malarstwie prawosławnym, ikonowym, z czym zapewne nie będzie się zgadzał „zachodni” historyk sztuki, powołując się na emocje, jakie dzieło wywołuje, czym, jego zdaniem, przewyższa malarstwo ikonowe. Dla wiernego prawosławnego piękne dzieło i najwyższej klasy artystycznej, to nie takie co wzrusza, pobudza emocje, ale takie, które gładko wiedzie patrzącego do świadomości transcedentalnej, do pierwowzoru przedstawianej postaci czy zdarzenia.; patrz również: Zofia Szanter, Ikony z pogranicza, … op.cit. [5] Stanisław Stawicki, Przyczynki do historii ściennych malowideł bizantyjsko-ruskich w Polsce. Technika i konserwacja, Ochrona Zabytków nr 1 (184) 1994, s. 20. [6] Kościół o którym mowa został rozebrany całkowicie, jednakże zbudowany on był na fundamentach jeszcze wcześniejszego kościoła wzniesionego z użyciem gipsu jastrychowego. W podziemiach obecnej świątyni gotyckiej znajduje się krypta z rytowaną posadzką z około 1175 r. [7] Władysław Zalewski, Konserwacja fresków w kolegiacie wiślickiej, Ochrona Zabytków 3/1968, s. 45-51; Dokumentacja konserwatorska, Wiślica – kolegiata, Autorzy: M. Orkisz, J. Styrna, Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Krakowie Kraków 1974. [8] Tadeusz Szydłowski, O odbudowie kolegiaty wiślickiej, Ochrona Zabytków 1930-1931, 1-4, s. 94; Autor stwierdził tam: „Polichromie ścian bocznych odkrywano z całą ostrożnością spod tynków, nie udało się jednak przeprowadzić tej operacji bez pokaleczenia malowideł, odstających wskutek wstrząsów podczas bombardowania”. [9] Ibidem. [10] Op. cit. W. Zalewski, Konserwacja fresków … s. 48; Autor pisze tam: Druga metoda to przybijanie gwoździkami fabrycznymi z nałożonym wzmocnieniem w postaci krzyżyka wyciętego z blachy; Również: W. Molè, Kilka uwag o malowidłach ściennych w Wiślicy, Ochrona Zabytków Sztuki, 1030-1931, 1-4, s. 100. [11] Op. cit. W. Zalewski, Konserwacja fresków… [12] Ibidem. [13] Dokumentacja konserwatorska, Wiślica – kolegiata … op.cit. [14] Skuteczność wykonanych zabiegów została potwierdzona w latach dziewięćdziesiątych. Tylko w niewielkim stopniu malowidła wymagały interwencji o charakterze technicznym. [15] Op. cit. W. Zalewski, Konserwacja fresków… [16] Op. cit. W. Zalewski, Konserwacja fresków… [17] Częścią dokumentacji konserwatorskiej jest „Dokumentacja techniczna” (brak autora). Zawiera 12 stron maszynopisu. Dokumentuje ona: I. Przekroje warstw, II. Badania zaprawy, III. Badania warstwy malarskiej. [18] Dokumentacja techniczna, ibid. Cyt: „Fresk ruski różni się od pozostałych rodzajów tej techniki przygotowaniem zaprawy pod malowidło. Wapno gaszone … było przez sześć tygodni trzymane pod wodą, przy czym powietrze miało do niego dostęp, … codziennie zbierano powłokę krystalicznego węglanu wapnia … tak przygotowane wapno używali freskarze do ostatniej warstwy zaprawy …, co pozwalało na dłuższe malowanie (np. 2 dni, … fresk włoski – 8 godzin). [19] Np. wg Hermenei Dionizosa z Furny. [20] Tadeusz Szydłowski, O odbudowie kolegiaty wiślickiej, Ochrona Zabytków Sztuki 1930-1931, 1-4, s. 94. [21] Wojsław Molè, Kilka uwag o malowidłach ściennych w Wiślicy, Ochrona Zabytków Sztuki 1930-1931, 1-4, s. 100. [22] Prof. Władysław Zalewski krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych jest osobą szczególnie związaną z realizacjami konserwatorskimi przy malowidłach bizantyjsko-ruskich. Uczestniczył i prowadził prace przy malowidłach ściennych w Wiślicy w latach 1959-1968 i w latach 1994-2000. Od 1997 r. prowadził prace w Kaplicy Świętokrzyskiej i Mariackiej na Wawelu. Obecnie w katedrze sandomierskiej, gdzie trwają intensywne prace konserwatorskie. [23] Kaplica Trójcy Świętej na Zamku Lubelskim, Historia, teologia, sztuka, konserwacja, Muzeum Lubelskie w Lublinie 1999. [24] Władysław Zalewski, Malowidło bizantyjsko-ruskie, Biuletyn Informacyjny Konserwatorów Dzieł Sztuki, Vol. 9 No 3 (34) 1998, s. 2-15. [25] Władysław Zalewski, Agata Mamoń, Kaplica Śwętokrzyska w katedrze wawelskiej, Renowacje No 3 2000. s. 67-71. [26] Informacja i fotografie pozyskano od konserwatora dzieł sztuki tam pracującego - Igora Zamoyskiego. Prace konserwatorskie przy reliktach krypty z I kościoła romańskiego oraz ceramicznej posadzki, pochodzącej z II kościoła romańskiego, przeprowadzone zostały we wrześniu i październiku. Od momentu przeprowadzenia ostatnich prac konserwatorskich w roku 2000, minęło 13 lat. W tym okresie procesy destrukcyjne, wynikające ze specyfiki obiektu i niekorzystnych warunków dotyczących utrzymującej się wysokiej wilgotności w podziemiach oraz zmian temperatury, spowodowały dalsze zniszczenia.Wykonane prace konserwatorskie miały następujący przebieg:
Autorzy fotografii: M. Stec, T. Mycek. Powyższe prace były możliwe do zrealizowania dzięki pomocy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Województwa Świętokrzyskiego. Coroczną ofertą artystyczną w Muzeum są przedświąteczne warsztaty bożonarodzeniowe.
W dniu 21 grudnia, zgodnie z tradycją w Domu Długosza odbyły się warsztaty związane ze Świętami Bożego Narodzenia. Uczestnicząca w spotkaniu wiślicka młodzież wykonywała ozdoby choinkowe i stroiki bożonarodzeniowe, które są nie tylko wspaniałą ozdobą świąteczną, ale jak się okazało mogą być także miłym prezentem dla najbliższych. Zwieńczeniem tego miłego dnia było wspólne ubieranie choinki która ozdobiła sień gotyckiego Domu Długosza. Przy blasku świec pławiliśmy konie… W środę 30 października miał miejsce wernisaż autorki Adama Ochwanowskiego , z okazji 40-lecia pracy twórczej. Wernisaż połączony był z wystawą obrazów przyjaciół poety i promocją antologii wierszy pt. "Będziemy razem pławić konie...".
Spotkanie odbyło się w piwnicach Domu Długosza, w bardzo ciepłejatmosferze, a blask świec dawał niepowtarzalny klimat. Zaproszeni goście mogli posłuchać odczytanych przez autora wierszy. Pomiędzy czytaniem , nie zabrakło też, ciekawych anegdot i wspomnień mistrza pióra. Było to poruszające, a zarazem humorystyczne spotkanie. Autor znany jest bowiem z bardzo sarkastycznego poczucia humoru. Na zakończenie pisarz przeczytał tytułowy wiersz najnowszej antologii „Będziemy razem pławić konie”, wzruszającym doznaniem było usłyszeć go z ust artysty. Wiersz bowiem napisany został pośmiertnie dla przyjaciela pisarza. Który jak sam autor stwierdził, był mu bardzo bliski. Podziękowaniom i oklaskom nie było końca. Takie spotkania sprawiają, że stajemy się bogatsi duchowo i intelektualnie, oby więcej takich wieczorków autorskich w muzeum. Muzeum Regionalne w Wiślicy składa serdeczne podziękowania autorowi, za wspaniały wieczór i wzruszające chwile. 9/10/2013 0 Komentarze Warsztaty z kaligrafiiW dniu dzisiejszym, odbyła się lekcja warsztatów z kaligrafii. Uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Zbludowicach , podczas zajęć zapoznały się z historią pisma i za pomocą piór i tuszu, sami pisali tekst w języku łacińskim. Wzorem była tablica erekcyjna, którą dla Wiślicy ufundował Jan Długosz.
W sobotę, 14-go września odbyły się wiślickie obchody Europejskich Dni Dziedzictwa. Hasło "Nie od razu Polskę zbudowano" pozwoliło na spojrzenie w przyszłość miejscowości poprzez pryzmat przeszłości. Pierwsza część konferencji popularno-naukowej prowadzona była przez znamienitych gości takich jak: prof. zw. dr hab. inż. arch. Andrzej Kadłuczka, dr inż. arch. Jolanta Sroczyńska. Pozwoliła uczestnikom zrozumieć nowoczesne aspekty ochrony dziedzictwa kulturowego ze szczególnym uwzględnieniem zagadnienia prezentacji wiślickich reliktów architektonicznych i wywołała niezwykle ciekawą dyskusję pomiędzy przedstawicielami lokalnych samorządów, parafii, archeologów, konserwatorów dzieł sztuki i muzealników.
Zagadnienia drugiej części konferencji dotyczyły w szczególności możliwości rozwojowych Wiślicy w nawiązaniu do lokalnego dziedzictwa. Dr hab. Tomisław Gołębiowski przedstawił niezwykle ciekawe wyniki badań metodami geofizycznymi Placu Solnego oraz Płyty Orantów, dyrektor Muzeum Ziemi Miechowskiej opowiedział o powstawaniu prowadzonej przez niego instytucji a Wojciech Sołtysiak zaprezentował muzea, dla których problem finansów praktycznie nie istnieje. Dopełnieniem całości była wystawa prac magisterskich i inżynieryjnych studentów wydziału Historii Architektury i Ochrony Zabytków Politechniki Krakowskiej, którzy przygotowali projekty koncepcyjne nowego Pawilonu Archeologicznego, budynku Muzeum przy grodzisku wczesnośredniowiecznym, ekspozycji Regii - czyli dwóch pałaców książęcych z dwoma rotundami z XI/XII w., czy też punktu informacji turystycznej w centralnym punkcie wiślickiego Rynku Głównego z uwzględnieniem wyeksponowanych reliktów ratusza miejskiego. Kolejne EDD już za rok. Serdecznie zapraszamy :) Autorzy fotografii: Katarzyna Turska, http://www.muwit.pl/ Muzeum Regionalne w Wiślicy W sobotę 14 września w godz. 10.00 – 18.00 zapraszamy na sesję popularno-naukową prowadzoną przez architektów, konserwatorów, muzealników i samorządowców, podczas której omówione zostaną nowinki technologiczne możliwe do wykorzystania w ramach opieki nad zabytkami i sposobu ich prezentacji. Wiślica pojawiła się na kartach historii już w IX w. dlatego tegoroczne hasło „Nie od razu Polskę zbudowano” otwiera wiele możliwości zaprezentowania historii miasta w ciekawy sposób. Poprzez bezpłatne zwiedzanie obiektów muzealnych uczestnicy będą mogli prześledzić jak zmieniała się architektura i style sztuki w Polsce począwszy od X w! Przez pryzmat przeszłości będziemy patrzeć w przyszłość. Dlatego też, dzięki porozumieniu z Instytutem Historii Architektury i Konserwacji Zabytków Politechniki Krakowskiej pragniemy zaprezentować wystawę prac inżynieryjnych i magisterskich przedstawiających nowoczesne koncepcje architektoniczne stworzone z myślą o wiślickich zabytkach. Wstęp wolny. Program obchodów:
Serdecznie zapraszamy! 2/8/2013 0 Komentarze Warsztaty w Sandomierzu Sandomierz to miasto położone na siedmiu wzgórzach z bogatą przeszłością historyczną, którą mogliśmy zobaczyć i usłyszeć. Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od owianej legendami - Podziemnej Trasy Turystycznej, XIV i XV wiecznych piwnic, gdzie kupcy sandomierscy składowali swoje towary handlowe. Utworzona została przez połączenie dawnych piwnic i podziemnych składów. Trasa prowadzi pod ośmioma kamienicami. Najgłębsze wyrobiska sięgają 12 m pod płytę Rynku, a długość chodników wynosi 470 m.
Następnym punktem zwiedzania, był sandomierski rynek, z ciekawym renesansowym Ratuszem z XIV i XV wieku. W Sandomierzu podobnie jak w Wiślicy znajduję późnogotycki Dom Jana Długosza, choć nieco młodszy i mniejszy. Od 1936 roku aż po współczesne nam czasy w budynku mieści się Muzeum Diecezjalne ze zbiorami sztuki sakralnej. Nie sposób ominąć sandomierskiej Bazyliki Katedralnej Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Powstała z fundacji Kazimierza Wielkiego w 1360r. Freski rusko-bizantyjskie w prezbiterium, podobnie jak w Wiślicy ufundował Władysław Jagiełło. Następnie, idąc wąwozem dotarliśmy do XIII-wiecznego Kościoła św. Jakuba. Tutaj w XIII w. biskup krakowski Iwo Odrowąż sprowadził dominikanów. Dominikanie jednak nie mieli szczęścia – kilkanaście lat później, najazd tatarski zniszczył Sandomierz, a zakonnicy zostali wymordowani. Kościół niemal w niezmienionym stanie zachował oryginalny romański kształt. Na „deser”, popłynęliśmy statkiem po Wiśle. Podczas rejsu, oglądaliśmy panoramę Sandomierza, który leży na wysokiej skarpie. Urzekły nas strzeliste wieże kościołów i panorama zachodniej części Starego Miasta, z kościołem św. Jakuba, zamkiem, synagogą czy Domem Długosza. Wszystko co dobre i piękne niestety szybko się kończy. Pełni wrażeń, napełnieni wiedzą wróciliśmy do Wiślicy. Te, jak i poprzednie warsztaty mogły się odbyć dzięki dotacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego w ramach programu z zakresu nauki, edukacji, oświaty i wychowania, staraniom Stowarzyszenia "Królewska Wiślica" oraz Muzeum Regionalnego w Wiślicy. Kraków – jeden z najciekawszych, zabytkowych miejsc w Polsce. Miasto stanowiące centrum państwowości polskiej, miejsce rezydencji królewskich.
Wakacyjne warsztaty muzealne, przenieśliśmy właśnie w to magiczne miejsce. Wraz z młodzieżą wiślicką wyruszyliśmy na wycieczkę do Krakowa. Miało to miejsce w pierwszy tydzień wakacji 1 lipca br. Szukając analogi do wiślickich zabytków, odwiedziliśmy Wawel Zaginiony. Nie mogliśmy ominąć tak ważnego punktu jakim są miejsca spoczynku Królów Polskich, bardzo silnie związanych z Wiślicą. Zwiedziliśmy także Skarbiec Koronny i Zbrojowne. Następnym punktem zwiedzania była Smocza Jama, jaskinia usytuowana w zachodniej części wzgórza, w której, według najbardziej znanej krakowskiej legendy żył niegdyś okrutny smok. Do kolejnego punktu zwiedzania jakim było Muzeum Archeologiczne, przeszliśmy jedną z najstarszych ulic krakowskich - Kanoniczą. Obok Domu Długosza, XIV-wiecznego budynku, który także mamy w Wiślicy. Muzeum Archeologiczne było strzałem w przysłowiową „10-tkę”. Zwiedziliśmy kilka sal wystawienniczych min.: Bogowie starożytnego Egiptu, Garncarstwo prahistoryczne, Pradzieje i wczesne średniowiecze Małopolski wraz z wyjątkowym zabytkiem związanym z wierzeniami słowiańskimi, posągiem Światowida ze Zbrucza. Po intensywnym zwiedzaniu, nie zabrakło czasu wolnego, przeszliśmy przez rynek krakowski, a następnie pełni wrażeń wróciliśmy do domu. Następne warsztaty już za miesiąc, spotykamy się w Sandomierzu! Warsztaty mogły się odbyć dzięki dotacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego w ramach programu z zakresu nauki, edukacji, oświaty i wychowania, staraniom Stowarzyszenia "Królewska Wiślica" oraz Muzeum Regionalnego w Wiślicy. 16/6/2013 0 Komentarze Zdobienie talerzy Podczas warsztatów które odbyły się 9 czerwca 2013 r , wiślicka młodzież ozdabiała papierowe talerze. Nie było to proste zadanie, bo wzorem była – Płyta Orantów. Elementami bordiury, jak również postaci znajdującymi się na płycie, ozdabiano talerze, za pomocą wykałaczek i tuszu. Wykorzystano także chusteczki papierowe, które nalepiano na talerze. Dało to bardzo ciekawy efekt.
Były to pierwsze warsztaty z cyklu „Poszukiwanie pogańskiego księcia”, następnymi warsztatami będzie wycieczka do Krakowa, która odbędzie się 27 czerwca br.. Zwiedzimy - Zamek Królewski w Krakowie, wystawę „Wawel zaginiony”, Katedrę wraz z Grobami Królewskimi i Zbrojownią oraz Muzeum Archeologiczne. 8/6/2013 0 Komentarze Oj, dzieje się w Muzeum! Nasze starania zostały nagrodzone sumą 130 tyś zł!. Kwota została przydzielona w ramach Programu MKiDN w priorytecie Dziedzictwo Kulturowe - Ochrona Zabytków. Prace obejmować będą kolejny etap konserwacji w Podziemiach Wiślickiej Bazyliki.
Sezon turystyczny ruszył pełną para, na pustki nie narzekamy. W dniu dzisiejszym odwiedziła nas TVP, nagrywająca zapowiedź „Sabatu Czarownic”. Gościmy także młodzież z plenerem malarskim. 24/5/2013 0 Komentarze Witraże malowane na szkle Już po raz kolejny w klimatycznych piwnicach Domu Jana Długosza, odbyły się warsztaty dla dzieci i młodzieży szkolnej. Tematem przewodnim były witraże - malowanie na szkle. Każdy uczestnik otrzymał szkło i za pomocą szablonu odrysowywał wzór witrażu, następnie za pomocą farb wypełniał rysunek kolorami. Taka technika zdobienia szkła najpiękniej prezentuje się w oknie lub oświetlona światłem świec.
Talenty młodzieży mogli podziwiać turyści, którzy licznie odwiedzali wiślickie zabytki 18-19 maja w Małopolskie Dni Dziedzictwa Kulturowego. Małopolskie Dni Dziedzictwa Kulturowego to jedno z największych cyklicznych wydarzeń ukazujących i promujących bogactwo kulturowe Małopolski organizowane przez Małopolski Instytut Kultury pod patronatem Marszałka Województwa Małopolskiego. Co roku nieodpłatnie zwiedzać można wybrane obiekty a przez to namacalnie poznawać historię i tradycję regionu. Odkrywanie reliktów wzbogacone jest o fachowy, interesujący i oryginalny w formie komentarz oraz o liczne wydarzenia towarzyszące.
W ramach tegorocznej XV edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa realizowanej pod hasłem „Wejdź na szlak!” można było zobaczyć 15 obiektów zlokalizowanych na 5 szlakach: Młodopolska Małopolska, Małopolska Romańska, Dwory Małopolski, Krakowski Szlak Techniki oraz kościoły Małopolskiej Trasy Unesco. Wśród nich znalazło się Muzeum Regionalne w Wiślicy wraz ze swoimi niezwykle cennymi reliktami romańskimi oraz Parafia Wiślica udostępniająca jeden z najciekawszych zabytków polskiej architektury gotyckiej – Bazylikę kolegiacką fundacji Kazimierza Wielkiego. W trakcie obchodów ponad 1000 osób, wśród nich wiele znaczących osób ze świata polskiej nauki i polityki, miało możliwość zapoznać się z historią Polski w pigułce, począwszy od IX aż do XVI w., wysłuchać wykładu prof. Władysława Zalewskiego „Historia odkrycia i konserwacji wiślickiej posadzki”, uczestniczyć w grze terenowej pt. Katastrofa czy też obejrzeć pokazy wojów na grodzisku wczesnośredniowiecznym w wykonaniu Drużyny Jakuba Odrowąża. Ciekawostką był również apel kończący XXXV Maewestkologistyczny Rajd Zastępów „Iskierka” zorganizowany przez Komendę Hufca ZHP Kielce – Miasto. Wspaniała frekwencja pozwoliła na szerokie przedstawienie Wiślicy jako niezwykle ważnej miejscowości na historycznej mapie Polski, która pomimo, że znana jest z każdego podręcznika historii to w świadomości społecznej nadal widnieje jako czarna plama. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji MDDK. 24/3/2013 0 Komentarze Wielkanocne ozdoby. Jajko Wielkanocne - symbol nowego życia , było tematem ostatnich warsztatów . Młodzież wiślicka ozdabiała styropianowe jajka za pomocą wycinanek z kolorowych papierów, cekinów i wstążek. Wszystkie ozdoby przymocowywała za pomocą szpilek. Powstały kolorowe jajeczka i wielkanocne zajączki.
20/3/2013 0 Komentarze Ceramika w archeologii.9-go marca odbyły się warsztaty muzealne mające na celu przedstawienie uczestnikom najbardziej popularnego materiału archeologicznego jakim jest ceramika. Dzieciaki zapoznały się z różnymi formami tych zabytków po czym spróbowały swoich sił we własnoręcznym wykonaniu. Oczywiście wszystkim najbardziej do gustu przypadły przykłady tzw. popielnic twarzowych znanych z kultury pomorskiej.
Było bowiem w owych czasach w królestwie Lechitów miasto przesławne, otoczone wysokimi murami, o mianie Wiślica, którym kiedyś w pogańskich czasach władał Wisław Piękny; pochodził on z rodu króla Pompiliusza. Również z tego rodu pewien komes, podobno niezwykle silny, imieniem Walter Krzepki, który w polskiej mowie zwał się Walter Udały i miał gród Tyniec niedaleko Krakowa, gdzie teraz znajduje się opactwo Św. Benedykta założone przez króla Polaków, czyli Lechitów, Kazimierza Mnicha, pojmał go w jakimś zbrojnym rokoszu i osadził w więzieniu, i w lochach wieży tynieckiej nakazał trzymać pod szczególną strażą. Ów Walter miał za żonę pewną szlachetną damę o imieniu Helgunda, narzeczoną syna pewnego króla Alemanów i córkę króla Franków, którą uprowadził do Polski podobno potajemnie, narażając się na wielkie niebezpieczeństwa. Kiedy bowiem syn pewnego króla alemańskiego dla nauczenia się dobrych obyczajów przebywał na dworze króla Franków, ojca wspomnianej Helgundy, Walter, jako że miał umysł bystry i zapobiegliwy, widząc, że królewska córka Helgunda zapłonęła miłością do syna króla alemańskiego, przekupił miejskiego strażnika, by ten nie zechciał go zdradzić, i pewnej nocy wdrapawszy się na mury grodu zaśpiewał tak słodką pieśń, że na dźwięczne brzmienie jego głosu królewna wraz z pozostałymi dziewczętami zbudziła się, wyskoczyła z łoża i zapomniawszy o pokrzepiającym śnie stała wsłuchana w najmilszy śpiew, dopóki śpiewak zawodził swą pieśń. A kiedy nastał ranek, Helgunda nakazuje wezwać strażnika i uporczywie dopytuje się, kto by to był. Ten nie chcąc wydać Waltera utrzymywał, że w ogóle go nie zna. Ale kiedy przez dwie następne noce młody Walter skradając się robił to samo, Helgunda nie mogła już dłużej tego znieść i groźbami zmusiła strażnika, by odkrył śpiewaka. A ponieważ odkryć nie chciał, rozkazała wydać na niego wyrok śmierci. Kiedy więc strażnik wyznał, że to śpiewał Walter, ona zapałała do niego gorącą miłością i w zupełności przychyliła się do jego życzeń wzgardziwszy pod każdym względem synem alemańskiego króla. Alemański królewicz zaś widząc, że Helgunda haniebnie go odrzuciła, a swe serce otworzyła dla Waltera, wielką rozgorzał do Waltera nienawiścią. Wraca do ojca, obsadza wszystkie miejsca przepraw na rzece Ren i poleca bacznie pilnować, aby nie przewieziono z dziewczyną nikogo, chyba że zapłaci grzywnę w złocie. Po upływie pewnego czasu Walter i Helgunda szukają sposobności do ucieczki; a kiedy znaleźli ją i kiedy nadszedł oczekiwany dzień, uciekają. Lecz gdy już znaleźli się szczęśliwie na brzegu rzeki Renu, przewoźnicy za przeprawę zażądali grzywny z złocie, i, choć ją otrzymali, powiedzieli, że ich nie przewiozą, dopóki nie zjawi się alemański królewicz. Lecz Walter wiedząc, że zwłoka sprowadzi niebezpieczeństwo, w jednej chwili dosiada rumaka, Helgundzie nakazuje usiąść za sobą i wskakując do rzeki przeprawia się rychlej niż strzała. A gdy już nieco oddalił się od Renu, usłyszał za sobą krzyczącego Alemańczyka, który go ścigał i wołał znajomym głosem: "Ty, zdrajco! To tak milczkiem umknąłeś z królewską córką i przedarłeś się przez Ren nie płacąc myta! Stańże, stań i stoczmy pojedynek, a ten, kto zwycięży, zatrzyma i konia, i broń, i Helgundę." Odpowiadając bez lęku na jego słowa Walter powiedział: "Kłamstwem jest, co mówisz, bo i przewoźnikom dałem grzywnę w złocie, i królewskiej córki nie porwałem siłą, tylko wziąłem ze sobą jako towarzyszkę, bo sama chciała jechać ze mną." A gdy to powiedział, obaj nieustraszeni godzą w siebie wzajemnie włóczniami. Kiedy złamały się włócznie, nacierają na siebie mieczami i po męsku próbują sił. Ale ponieważ Alemańczyk widział przed sobą naprzeciwko postać Helgundy, i jej widok znacznie dodawał mu sił, zmuszał Waltera do cofania się tak długo, aż ten cofając się zobaczył Helgundę. Ujrzawszy ją zaparł się w miejscu płonąc i niewiarygodnym wstydem i wielką do niej miłością, a odzyskawszy siły natarł mężnie na Alemańczyka i zabił go w jednej chwili. Zabrawszy jego konia i broń podjął dalszą drogę i powrócił do ojczyzny promieniejąc triumfem podwójnym - radosnym i zaszczytnym. Kiedy przybył do grodu tynieckiego po szczęśliwie, pomyślnie i z powodzeniem odbytej podróży i przez pewien czas dla poprawy zdrowia postanowił wypocząć, jego bliscy skarżąc się oznajmili mu, że w czasie jego nieobecności Wisław Piękny, książę Wiślicy, wyrządził im różne krzywdy. Rozumiejąc, że one go ciężko obrażają, z zemsty powstaje przeciw Wisławowi i, jak przedtem powiedziano, wreszcie z nim walczy, zwycięża go, a zwyciężywszy, oddaje więźnia pod straż w lochach wieży zamku tynieckiego. Gdy upłynął czas jakiś, Walter przemierza znowu dalekie krainy i zwyczajem rycerzy uprawia sztukę wojenną. A kiedy ubiegły już dwa lata bez jego obecności, Helgunda brakiem męża bardzo przygnębiona poczuła chęć zwierzenia się pewnej młodej swojej powiernicy i ze spuszczonymi oczami powiedziała, że "ani nie są wdowami, ani mężatkami"; odnosiło się to do tych, które złączyły się małżeństwem z mężami dzielnymi, chętnymi do bitew i wojen. Powiernica zaś odrzuciwszy wstyd towarzyszący zdradzie, pragnie dopomóc swej pani w żałosnej niedoli, której doznawała tak długo, oznajmia [więc], że w wieży więziony jest Wisław, książę Wiślicy, o wspaniałej budowie, ponętnym ciele, pięknym wyglądzie; doradza, nędzna, aby Helgunda w czasie ciszy nocnej kazała wyciągnąć go z wieży, a gdy już nacieszy się upragnionymi uściskami, po cichu odesłać go znowu do lochów. Tej przypadają do smaku rady powiernicy i choć niepokoi się groźnymi skutkami, nie lęka się narazić życia i dobrego imienia. Poleca wydobyć Wisława z czeluści więziennych, a zobaczywszy, jak wielkiej jest urody, wpada w podziw i zachwyt. Już nie odsyła go do lochów wieży, lecz, co więcej, związuje się z nim przymierzem i przyjaźnią, łączy nierozerwalnym węzłem miłości i, porzuciwszy raz na zawsze łoże własnego męża, postanawia uciec do Wiślicy. W ten sposób Wisław wraca do siebie z przekonaniem, że odniósł podwójny triumf. Był to jednak triumf, który miał obojgu przynieść zgubę i śmierć. Gdy niedługo potem wracał Walter do swego grodu, mieszkańcy wypytywali go, czemu to Helgunda nie wyszła przynajmniej przed wrota zamku, by ucieszyć się z jego przybycia. A kiedy dowiedział się od nich, jak to Wisław wspomagany przez zaufanych strażników wydostał się z głębi wieży i jak uwiózł ze sobą Helgundę, wpadł w straszny, szaleńczy gniew i pospieszył natychmiast do Wiślicy, bez lęku narażając siebie i swoje dobro na nieprzewidziane wypadki. Do miasta Wiślicy wkracza niespodzianie; Wisław zaś właśnie poza miastem bawił na polowaniu. Kiedy Helgunda zobaczyła go w mieście, pospiesznie wybiegła mu na przeciw i padając twarzą do ziemi zrozpaczona żaliła się, że Wisław porwał ją przemocą. Namówiła Waltera, aby ukrył się w jego domu obiecując zaraz na skinienie oddać mu Wisława w ręce. Ten ufa zwodnicy i ulegając zdradzieckiej namowie wchodzi do strzeżonej komnaty, gdzie ujęty przy pomocy Helgundy oddany zostaje Wisławowi. Cieszą się więc Wisław i Helgunda, długo klaszczą z radości, że już po raz trzeci szczęśliwie im się udało. Najmniej zważają, jak skończy się ta uciecha, choć takich jak oni często zagarnia smutek śmierci. I nie chciał [Wisław] trzymać go w lochu pod strażą, ale postanowił gnębić go czymś więcej niż brudnym więzieniem. Nakazał bowiem rozkrzyżować mu ręce, naciągnąć mocno szyję i stopy i związanego przykuć żelaznymi klamrami do ściany w komnacie jadalnej. W tej to komnacie też polecił przygotować sobie łoże i tam w letnim czasie, w południe oddawali się z Helgunda beztrosko igrom miłosnym. Miał zaś Wisław rodzoną siostrę, której z powodu brzydoty nikt nie chciał za żonę. Gdy chodziło o straż przy Walterze, ufał jej bardziej niż innym strażnikom. A ona, bardzo współczując Walterowi w mękach, wyzbyła się zupełnie wstydu dziewczęcego i zapytała go, czy zechciałby ją mieć za żonę, gdyby pomogła mu w niedoli i uwolniła go z okowów. On obiecuje i potwierdza przysięgą, że, dopóki mu życia, będzie ją darzył miłością małżonka, a z jej bratem Wisławem, jak tego żąda, nie będzie nigdy walczył mieczem. Namawia ją także, aby z sypialni brata wykradła jego miecz, przyniosła go i rozcięła nim więzy. Ona po chwili przyniósłszy miecz, tak jak Walter kazał, odcina od każdej klamry, czyli żelaznego uchwytu, wiązanie na samym końcu, a miecz chowa między plecy Waltera i ścianę, aby tym bezpieczniej mógł wyjść, kiedy tylko nadarzy się sposobna chwila. Ale on czeka do południa dnia następnego. Kiedy Wisław i Helgunda na łożu w komnacie jadalnej darzyli się wzajemnie wśród pieszczot uściskami, Walter niespodziewanie zwrócił się do nich mówiąc: "A jakby się to wam spodobało, jeślibym wolny od więzów, z mieczem moim dźwięcznym w dłoni stanął przed waszym łożem i zagroził, że zbrodnię pomszczę?" Na te słowa zamarło serce Helgundy i drżąc powiedziała do Wisława: "Biada, panie! Twego miecza w naszej sypialni nie znalazłam, a zajęta twymi pieszczotami zapomniałam ci rzec o tym." A na to Wisław: "Choćby się posłużył dziesięcioma mieczami, bez sposobów kowali, żelaznych klamer przeciąć by nie zdołał." Kiedy oni tak gwarzą ze sobą, spostrzegają, że Walter wolny od więzów wyskakuje potrząsając mieczem, staje przed łożem i w jednej chwili obrzuciwszy ich przekleństwami dłoń z mieczem podnosi wysoko do góry i własnemu mieczowi Wisława pozwala spaść na oboje; ten zaś spadając przeciął ich na pół. Tak to obmierzły żywot każdego z nich spotkał jeszcze nędzniejszy koniec. A grobowiec tej Helgundy wykuty w skale grodu wiślickiego wszystkim, którzy pragną go zobaczyć, pokazują jeszcze do dziś. Wg wydania: Kronika wielkopolska, tłum. Jan Sękowski, "By czas nie zaćmił i niepamięć". Wybór kronik średniowiecznych, oprac. Antonina Jelicz, Warszawa 1979, s. 82-85 Źródło: http://staropolska.pl/sredniowiecze/dziejopisarstwo/Wielkopolska.html 21/12/2012 0 Komentarze Świąteczne stroiki i choinka!23/11/2012 0 Komentarze Wiślica Skarbem Podróży!Zakończył się plebiscyt Skarby Podróży organizowany przez miesięcznik Podróże i portal podroze.pl. Do 30-go października można było oddawać swoje głosy na obiekty oraz osobowości pogrupowane w cztery kategorie: „Nowy Skarb Polski – nowa atrakcja turystyczna”, „Skarb Nieznany – nieznane atrakcje Polski”, „Skarbnica Wiedzy – znawcy regionów”, „Nocleg z pomysłem”.
Niezmiernie miło jest nam poinformować, że w kategorii „Skarb Nieznany – nieznane atrakcje Polski” zwyciężyła Wiślica, uzyskując ponad 1400 głosów! To dzięki Wam udało się wygrać za co gorąco dziękujemy! Wierzymy, że jest to pierwszy i nieostatni krok ku szerokiej promocji naszego wspólnego, nieco zapomnianego Skarbu. Odbiór nagrody jak również prezentacja Wiślicy miały miejsce 16-go listopada w Pałacu Prymasowskim w Warszawie oraz na Warszawskich Targach Turystycznych Podróże, które odbyły się na Stadionie Narodowym w dniach 17-18 listopada. Organizatorem targów była spółka targowa Murator EXPO – jedyny w Warszawie organizator targów turystycznych należący do Polskiej Izby Przemysłu Targowego. Autorka fotografii: Maria Brzezińska - Magazyn Podróże Zakończył się plebiscyt "Skarby Podróży" organizowany przez magazyn Podróże i portal podroze.pl. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na Warszawskich Targach Turystycznych PODRÓŻE, 16-18 listopada 2012 roku w Warszawie na Stadionie Narodowy lecz wydaje się, że Wiślica zwyciężyła w kategorii "Skarb nieznany". Pragniemy gorąco podziękować wszystkim, którzy oddali na Wiślicę swój głos. Bez Was nie udałoby się osiągnąć takiego sukcesu! Po wielu miesiącach zabiegów konserwatorskich zakończono projekt ratowania gotyckiego malowidła naściennego, ulokowanego w północno-zachodnim pomieszczeniu na parterze Domu Długosza. Konserwacją objęto najbardziej zagrożone destrukcją fragmenty malowidła, przedstawiające brodatego mężczyznę z kobietą w czepku schowanych za dekorowanym kobiercem oraz żołnierzy. Prace przewidywały przeniesienie polichromii na inne podłoże (tzw. transfer). Ustalono również program badawczy, m.in całoroczny monitoring klimatu wewnątrz i na zewnątrz Domu Długosza, zbadano wilgotność i zasolenie muru, przeprowadzono również badania mikrobiologiczne oraz zbadano spoiwo malowideł.
Powyższe prace (w zakresie niezbędnych materiałów) sfinansowane zostały przez Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Kielcach, administrowane były przez Stowarzyszenie "Królewska Wiślica" a wykonane przez panią mgr Agnieszkę Jakubowską-Szarską - dyplomantkę Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Wydział Konserwacji Malowideł Ściennych. |